Artykuły - krok do wielkiego świata
przejdź do listy artykułów
Krok do wielkiego świata.
Artykuł dodano dnia: 28.06.2015
Gazeta "Echo Pruszcza" w 2000 roku napisała o problemach mieszkańców.
Artykuł, który zamieszczony został poniżej pochodzi w całości z gazety "Echo Pruszcza". Lokalna gazeta napisała o problemach mieszkańców Bystrej 15 września 2000 roku. Od momentu ukazania się tego artykułu w gazecie minęło już sporo czasu, bo aż 15 lat. Przez te 15 lat wiele w naszej miejscowości się zmieniło. Zmieniło się na lepsze.
Mieszkańcy osiedla należącego niegdyś do PGR w Bystrej narzekają na swój los. Twierdzą, że z roku na roku żyje im się trudniej.
Bliskość Gdańska i ruchliwej trasy warszawskiej pogłębia rozgoryczenie. Tuż obok, w luksusowych autach przemyka wielki świat, od którego są niby na wyciągnięcie ręki, a naprawdę tak daleko... Jak w większości tego typu środowisk żale dotyczą głównie braku pracy i środków do życia. - Przez 17 lat pracowałam jako opiekunka w przedszkolu, które zamknięto po likwidacji PGR. Od 1990 r. nie mogę znaleźć stałego zatrudnienia - opowiada Grażyna Wojtan. - 1 lipca mąż też został bezrobotnym, nie wiem z czego się utrzymamy.
Długa lista żalów
- Wszystko się urwało i praca i rozrywki - dodaje Kazimiera Rychert, wskazując na stojący nieopodal budynek dawnego domu kultury. - Gdzie ma się podziać młodzież? Włóczy się po wsi bez celu.
- Klub zbudowali pracownicy PGR. Oddawaliśmy część pensji i trzynastek - wspomina Helena Szczechowska. Nie jeździliśmy na wycieczki, bo pieniądze były potrzebne na wykończenie budowy. Dwa lata temu klub sprzedano prywatnemu właścicielowi. Remont i rozbudowę miał skończyć w tym roku, a co się dzieje? Szyby powybijane, pomieszczenia zdewastowane i dookoła bałagan...
- Płot postawili przed oknami, że człowiek świata nie widzi - dodaje Czesława Piotrowska. - W baraku mieszkamy jak w getcie. A jeszcze wysokie drzewa zabierają nam słonko. W domu jest tak zimno, że idę na dwór się ogrzać.
Domy pod napięciem
Pod chodnikiem przy budynku numer 15 mamy zakopaną linię wysokiego napięcia. Przy sąsiednim bloku słupy ustawiono tuż przy zabudowaniach - żali się Małgorzata Marciniak. - Podczas burz ogień pryska i skacze po parapetach.
- Jeszcze bardziej boimy się, gdy zaczną się silne wichury. Lecą wtedy przerażające snopy iskier, bo przewody się stykają - mówi Krystyna Nadłonek. - Zdarzyło się, że stopiły się ze sobą. Tylko patrzeć jak dojdzie do nieszczęścia.
Ludzie obawiają się zerwania linii przechodzącej obok budynków i nad najbardziej uczęszczaną ulicą Długą.
- Taki stan istnieje od 1996 roku - potwierdza Alicja Lipka, sołtys wsi - próbowaliśmy interweniować, ale bez rezultatów.
Stare nawyki
Pani sołtys piastuje swój urząd dopiero od stycznia 1999 r., ale doskonale zna bolączki mieszkańców Bystrej. Uważa jednak, że nie zawsze winne są tylko tzw. trudności obiektywne. - Ciężko być sołtysem, bo trudno współpracuje się z mieszkańcami, którzy przywykli, że wszystko należy im się za darmo - twierdzi nasza rozmówczyni.
- Nawet wśród młodzieży nie ma żadnej inicjatywy. Moglibyśmy własnymi siłami wiele stworzyć, ale brakuje chętnych. A mieszka tu 300 osób. Jako przykład sołtys przypomina swoja propozycję porządkowania gminnego boiska. Na miejscu zjawili się synowie pomysłodawczyni i 4 starszych panów.
- Uważam, że błędem była sprzedaż świetlicy, ale klamka zapadła i nie warto rozdrapywać starych ran. Znaczną część pieniędzy uzyskanych ze sprzedaży obiektu otrzymaliśmy na budowę ogródka jordanowskiego - wyjaśnia Alicja Lipka.
O ogrodzenie budowy zabiegałam wspólnie z władzami gminy ze względu na bezpieczeństwo dzieci. Mieszkańcy mieli 14 dni na przeciwstawienie się temu. Nikt nie interweniował.
Oczekiwane zmiany
Pani sołtys opowiada, że stara się załatwiać wszystkie sprawy, które są jej zgłaszane. Próbuje wykorzystując 3 tys. zł funduszu sołeckiego organizować imprezy dla dzieci, modernizować boisko. - Wieś od dawna czeka na budowę wodociągu i odsunięcie od domów jezdni ulicy Długiej - mówi pani Alicja. - Kilka miesięcy temu Rada Gminy zatwierdziła nazwy ulic w Bystrej, ale nie możemy doczekać się realizacji tej uchwały. Nowy właściciel domu kultury planuje zatrudnić naszych mieszkańców. Może kiedy wreszcie te zamierzenia staną się rzeczywistością pojawi się promyk nadziei i w ludziach obudzi się optymizm. Bo wielki świat jest od Bystrej na wyciągnięcie ręki.
Zdaniem radnego
Uważam, że sprzedaż naszego domu kultury to był wielki błąd poprzedniej Rady Gminy - twierdzi radny Waldemar Szczechowski.
Po likwidacji Zakładu Rolnego, dotychczasowego właściciela obiektu, przekazano go gminie. Brak środków finansowych na utrzymanie placówki oraz zbyt małe poparcie społeczne w walce o jej istnienie spowodowały podjęcie niekorzystnej dla nas decyzji. Mam nadzieje, że uda się powołać grupę inicjatywną, która doprowadzi do budowy nowej świetlicy wiejskiej.
Artykuł dodano dnia: 28.06.2015
Gazeta "Echo Pruszcza" w 2000 roku napisała o problemach mieszkańców.
Artykuł, który zamieszczony został poniżej pochodzi w całości z gazety "Echo Pruszcza". Lokalna gazeta napisała o problemach mieszkańców Bystrej 15 września 2000 roku. Od momentu ukazania się tego artykułu w gazecie minęło już sporo czasu, bo aż 15 lat. Przez te 15 lat wiele w naszej miejscowości się zmieniło. Zmieniło się na lepsze.
Mieszkańcy osiedla należącego niegdyś do PGR w Bystrej narzekają na swój los. Twierdzą, że z roku na roku żyje im się trudniej.
Bliskość Gdańska i ruchliwej trasy warszawskiej pogłębia rozgoryczenie. Tuż obok, w luksusowych autach przemyka wielki świat, od którego są niby na wyciągnięcie ręki, a naprawdę tak daleko... Jak w większości tego typu środowisk żale dotyczą głównie braku pracy i środków do życia. - Przez 17 lat pracowałam jako opiekunka w przedszkolu, które zamknięto po likwidacji PGR. Od 1990 r. nie mogę znaleźć stałego zatrudnienia - opowiada Grażyna Wojtan. - 1 lipca mąż też został bezrobotnym, nie wiem z czego się utrzymamy.
Długa lista żalów
- Wszystko się urwało i praca i rozrywki - dodaje Kazimiera Rychert, wskazując na stojący nieopodal budynek dawnego domu kultury. - Gdzie ma się podziać młodzież? Włóczy się po wsi bez celu.
- Klub zbudowali pracownicy PGR. Oddawaliśmy część pensji i trzynastek - wspomina Helena Szczechowska. Nie jeździliśmy na wycieczki, bo pieniądze były potrzebne na wykończenie budowy. Dwa lata temu klub sprzedano prywatnemu właścicielowi. Remont i rozbudowę miał skończyć w tym roku, a co się dzieje? Szyby powybijane, pomieszczenia zdewastowane i dookoła bałagan...
- Płot postawili przed oknami, że człowiek świata nie widzi - dodaje Czesława Piotrowska. - W baraku mieszkamy jak w getcie. A jeszcze wysokie drzewa zabierają nam słonko. W domu jest tak zimno, że idę na dwór się ogrzać.
Domy pod napięciem
Pod chodnikiem przy budynku numer 15 mamy zakopaną linię wysokiego napięcia. Przy sąsiednim bloku słupy ustawiono tuż przy zabudowaniach - żali się Małgorzata Marciniak. - Podczas burz ogień pryska i skacze po parapetach.
- Jeszcze bardziej boimy się, gdy zaczną się silne wichury. Lecą wtedy przerażające snopy iskier, bo przewody się stykają - mówi Krystyna Nadłonek. - Zdarzyło się, że stopiły się ze sobą. Tylko patrzeć jak dojdzie do nieszczęścia.
Ludzie obawiają się zerwania linii przechodzącej obok budynków i nad najbardziej uczęszczaną ulicą Długą.
- Taki stan istnieje od 1996 roku - potwierdza Alicja Lipka, sołtys wsi - próbowaliśmy interweniować, ale bez rezultatów.
Stare nawyki
Pani sołtys piastuje swój urząd dopiero od stycznia 1999 r., ale doskonale zna bolączki mieszkańców Bystrej. Uważa jednak, że nie zawsze winne są tylko tzw. trudności obiektywne. - Ciężko być sołtysem, bo trudno współpracuje się z mieszkańcami, którzy przywykli, że wszystko należy im się za darmo - twierdzi nasza rozmówczyni.
- Nawet wśród młodzieży nie ma żadnej inicjatywy. Moglibyśmy własnymi siłami wiele stworzyć, ale brakuje chętnych. A mieszka tu 300 osób. Jako przykład sołtys przypomina swoja propozycję porządkowania gminnego boiska. Na miejscu zjawili się synowie pomysłodawczyni i 4 starszych panów.
- Uważam, że błędem była sprzedaż świetlicy, ale klamka zapadła i nie warto rozdrapywać starych ran. Znaczną część pieniędzy uzyskanych ze sprzedaży obiektu otrzymaliśmy na budowę ogródka jordanowskiego - wyjaśnia Alicja Lipka.
O ogrodzenie budowy zabiegałam wspólnie z władzami gminy ze względu na bezpieczeństwo dzieci. Mieszkańcy mieli 14 dni na przeciwstawienie się temu. Nikt nie interweniował.
Oczekiwane zmiany
Pani sołtys opowiada, że stara się załatwiać wszystkie sprawy, które są jej zgłaszane. Próbuje wykorzystując 3 tys. zł funduszu sołeckiego organizować imprezy dla dzieci, modernizować boisko. - Wieś od dawna czeka na budowę wodociągu i odsunięcie od domów jezdni ulicy Długiej - mówi pani Alicja. - Kilka miesięcy temu Rada Gminy zatwierdziła nazwy ulic w Bystrej, ale nie możemy doczekać się realizacji tej uchwały. Nowy właściciel domu kultury planuje zatrudnić naszych mieszkańców. Może kiedy wreszcie te zamierzenia staną się rzeczywistością pojawi się promyk nadziei i w ludziach obudzi się optymizm. Bo wielki świat jest od Bystrej na wyciągnięcie ręki.
Zdaniem radnego
Uważam, że sprzedaż naszego domu kultury to był wielki błąd poprzedniej Rady Gminy - twierdzi radny Waldemar Szczechowski.
Po likwidacji Zakładu Rolnego, dotychczasowego właściciela obiektu, przekazano go gminie. Brak środków finansowych na utrzymanie placówki oraz zbyt małe poparcie społeczne w walce o jej istnienie spowodowały podjęcie niekorzystnej dla nas decyzji. Mam nadzieje, że uda się powołać grupę inicjatywną, która doprowadzi do budowy nowej świetlicy wiejskiej.