Artykuły - Legenda "Diabeł z Bystrej"

przejdź do listy artykułów

Legenda "Diabeł z Bystrej"
Artykuł dodano dnia: 5.07.2018


Okładka książki "Legendy z Żuław i Dolnego Powiśla".

W 2014 roku w księgarniach pojawiła się książka "Legendy z Żuław i Dolnego Powiśla", której autorem jest pani Anna Koprowska-Głowacka. W książce znalazła się legenda dotycząca naszej miejscowości nosząca tytuł "Diabeł z Bystrej". Nasza miejscowość może w pewnym sensie czuć się wyróżniona, bo w książce znalazły się tylko cztery miejscowości z naszego powiatu (Bogatka, Bystra, Grabiny-Zameczek i Leszkowy).

Poniżej przedstawiamy Państwu treść legendy związanej z naszą małą ojczyzną. Jednocześnie dziękujemy bardzo Pani Ani za przesłanie nam tej legendy.
Zapraszamy na bloga autorki książki "Legendy z Żuław i Dolnego Powiśla" - www.koprowska-glowacka.blogspot.com



DIABEŁ Z BYSTEJ
(Bystra)

   Od długiego czasu kilku ludzi we wsi szeptało, że w okolicy na rozstaju dróg mieszka diabeł. Początkowo nikt nie chciał dać temu wiary. Wszystkie ostrzeżenia zbywano wzruszeniem ramion lub machnięciem ręką.
   - Lepiej modlitwę zmówcie, a nie sami złe wywołujecie - burknęła kiedyś jedna z mieszkanek, gdy po raz kolejny dotarły do niej te pogłoski.
   Jednakże we wsi i okolicy zaczęły dziać się dziwne rzeczy. Bydło ginęło, jakby zapadło się pod ziemię, na polach i łąkach pojawiały się czarne ślady przypominające odciski kopyt, dzieci zaś wracały niekiedy z krzykiem do domów, twierdząc, że z zarośli wyskakuje postać o czerwonych oczach, rogach na głowie i końskich kopytach zamiast nóg.
   - Ani chybi to diabelskie sztuczki - mawiano coraz głośniej.
   - Trzeba temu zaradzić, bo prędzej czy później stanie się jakieś nieszczęście.
   Ludzie nie namyślali się długo, lecz poszli do pewnego starca, o którym mawiano we wsi, że mądrością nikt mu nie zdoła dorównać. Opowiedzieli o tym, co dzieje się w okolicy. Wysłuchał wszystkiego uważnie, pokiwał głową i pocieszył wystraszonych mieszkańców.
   - Pomodlimy się, przepędzimy złego. Nie będzie nas nękał swoimi sztuczkami.
   Jeszcze tego samego dnia udał się wraz z nimi we wskazane miejsce, by przegonić diabła. Ledwo zebrani zaczęli modlitwę, gdy nagle coś gruchnęło, rozległ się straszliwy łoskot i zerwał wiatr tak straszliwy, że nie sposób było utrzymać się na nogach. Gdzieś z rosnącej niedaleko wierzby słychać było tylko diabelski chichot.
   - I co teraz? - zapytał jeden z mężczyzn.
   - Znajdziemy i na to sposób - uśmiechnął się mędrzec.
   Powrócili do chaty. Tam starzec zasiadł na ławie i stwierdził spokojnie:
   - Chytra i potężna z niego sztuka. Ale nie pozwolimy, by Zły nam się tu panoszył. Przepędzimy go wodą święconą z siedmiu okolicznych kościołów.
Takie mocy z pewnością się nie oprze.
   Gdy kilka dni później mieszkańcy i starzec po raz kolejny udali się na rozstaje i podczas modlitw pokropili ziemię wodą święconą, usłyszeli tylko świst, huk i krzyk tak straszliwy, że zadrżeli ze strachu. Nie przerywali jednak modlitwy. Po kilku chwilach wszystko ucichło.
   - Zemszczę się! - usłyszeli tylko gdzieś z oddali.
   - Udało się - uśmiechnął się starzec.
   - A co będzie, jeśli rzeczywiście zemści się na nas? - zapytała z niepokojem jedna z kobiet.
   - Zło nie może zwyciężyć- odpowiedział pewnym głosem mężczyzna.
   W niespełna rok później Bystra została zalana przez potężną powódź. Ci, którzy zdołali uratować się przed żywiołem, powtarzali tylko:
   - To zemsta tego diabła, któregośmy wtedy przegnali.
   Gdy wody ustąpiły, niewiele pozostało z dawnej osady. Nikt też nie chciał osiedlać się w przeklętym miejscu. Niespodziewanie rozeszły się po okolicy wieści, że z Holandii przybyła grupa osadników, którzy chętnie założą tam swoje domostwa. Ludzie kręcili głowami z niedowierzaniem:
   - A kto by tam po dobroci chciał mieszkać? Obcy są, pewnie nie wiedzą, co to za miejsce.
   - Może trzeba by ostrzec?
   - No i uprzedzić, że złe tam siedziało.
   Ostatecznie zdecydowali, że wspomną nowym mieszkańcom o nieszczęściu, jakie spotkało poprzednią osadę. Udali się więc do Bystrej, gdzie przywitano ich serdecznie, choć z początku trudno było się porozumieć. Szczęśliwie znalazło się dwóch takich, którzy od dłuższego czasu przebywali już na tych ziemiach i zdążyli poznać nieco mowę.
   - Jestem Johan Florissen - przedstawił się jeden z nich. - Myślę, że będziemy zgodnymi sąsiadami.
   - O ile tu zamieszkacie - westchnął jeden z dawnych mieszkańców wioski.
   - A czemu nie? - Johan wzruszył ramionami. - Ziemia tu piękna, niebo nad głową jasne i miejsca nie brakuje. Resztę zrobimy sami.
   - Ale nie lękacie się powodzi? Widzicie, co zostało z poprzedniej wsi - dodał, ręką wskazując smętne pozostałości. - Niektórzy mówią, że to zemsta diabła, którego stąd wypędzono.
   - Nad wodą się zapanuje, ziemia nas wykarmi, wieś odbudujemy, a waszych diabłów się nie boimy - odpowiedział Holender z taką pewnością w głosie, że nikt już nie wątpił w powodzenie ich zamiarów.
   I rzeczywiście. Nowi mieszkańcy nie rzucali słów na wiatr. Ujarzmili wody, a wieś rozkwitała na nowo.